Lecha Wałęsy pilnowali funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, a nie Służby Więziennej. W oknach nie było krat, a w rządowych ośrodkach, do których trafiał miał nieograniczony dostęp do żywności, alkoholu czy papierosów. Mógł robić, co chciał.