Dwóch mężczyzn śledziło wicemarszałka Senatu Bogdana Borusewicza po wiecu wyborczym Rafała Trzaskowskiego w Wejherowie. Doświadczony w rozpoznawaniu tajniaków Borusewicz poprowadził ich w zaułek i zdemaskował. Teraz policja twierdzi, że pilnowała opozycjonisty, aby nie doszło do ataku na niego.